Każda religia używa magii i rytuałów, ale nie każda magia działa nawet, jeśli w nią wierzymy a może nawet zaszkodzić swoim wyznawcom. Tak jest ze wszystkimi religiami monoteistycznymi, ale w tym poście skupię się tylko na kościele katolickim. W Polsce kościół ma niestety mocną pozycje w państwie, co przejawia się, w jakości funkcjonowania tego państwa, zacofaniu, chaosie, niemożność dojścia do standardów życia państw zachodnich ani pod względem mentalnym ani prawnym o ekonomicznym standardzie już nie wspominając.
Zawsze Polska jest w tyle obwiniając o to, co prawda swoje geograficzne położenie, sąsiadów, ale nigdy siebie i nigdy Kościół katolicki, który jest hamulcem zmian, złego prawa, braku praw człowieka zwłaszcza praw kobiet a także przyczyną wszelkich rozbiorów Polsk
Jak się zawierzyło złej religii, złej magii, złemu Bogu to się źle kończy? Dopóki się z tego nie wyzwolimy dopóty będziemy zawsze na gorszej pozycji. Zapraszam Was do przeczytania artykułu o pieczętowaniu ludzi przez kościół – warto się nad nim zastanowić.
PIECZĘTOWANIE LUDZI PRZEZ KOŚCIÓŁ
Kościół działa jak koń trojański – ludzie biorą go za coś, czym w rzeczywistości nie jest. Myślą, że spotkają tam Jezusa, miłość, przebaczenie i taki jest zewnętrzny pozór. W rzeczywistości jest to jedna z najniebezpieczniejszych organizacji, jakie kiedykolwiek nosiła ziemia. Jedynym sposobem na jej zlikwidowanie jest pozbawienie jej dopływu energii poprzez zaprzestanie chrzczenia ludzi i żerowania na ich energii.
Obecnie kościół
sprawuje 7 sakramentów, które nie mają nic wspólnego z nowotestamentowymi
rytuałami żydowskiej sekty uczniów Jezusa.
Mało tego,
chrześcijaństwo ma w ogóle niewiele wspólnego z Jezusem gdyż założona przez
jego bezpośrednich uczniów gmina jerozolimska, której przewodził rodzony brat
Jezusa – Jakub zwany Sprawiedliwym, przestała istnieć w 70 roku n.e. gdy Żydów
pogromili Rzymianie.
Wtedy to kościół
jerozolimski przestał definitywnie istnieć a prawdziwa sukcesja apostolska
została przerwana i bezpowrotnie utracona.
Całe znane nam chrześcijaństwo
instytucjonalne wywodzi się od Szawła z Tarsu, zwanego Pawłem, który pierwej
będąc oprawcą chrześcijan, nawrócił się niespodziewanie podczas rzekomej wizji
Jezusa i zaczął głosić jakoby jego naukę (nawet dla niewtajemniczonych
nowotestamentowe pisma Pawła, pełne jurydyzmu, mizoginizmu, homofobii, jak i w
ogóle fobii wszelakich, pozostają w jawnej sprzeczności z ewangelicznymi
naukami Jezusa). Paweł pozostawał w permanentnym sporze z uczniami Jezusa i
jego apostolstwo było samozwańcze i nigdy nie uznane przez gminę jerozolimską.
Kościół katolicki
jest organizacją sprawującą magiczną kontrolę nad duszami swoich wiernych.
Wierni są tylko owcami które się regularnie strzyże.
Jedynym celem tej
struktury jest gromadzenie (kradzież) energii i oddawanie się praktykom
pieczętowania ludzi. Czynione jest tak od 1700 lat.
KOŚCIELNI
FUNKCJONARIUSZE KRADNĄ LUDZIOM DUSZE..
Dusze, to centra mocy
człowieka.
Jest 7 sakramentów :
1.
Chrzest.
2. Bierzmowanie.
3. Spowiedź.
4. Komunia
5. Małżeństwo.
6. Kapłaństwo.
7. Namaszczenie chorych
(zwane ostatnim namaszczeniem).
Nauka o sakramentach
zdaniem kapłanów kościelnych została przekazana w całości przez samego Jezusa,
co jest nieprawdziwym twierdzeniem i nadinterpretacją, bo np. sakrament
małżeństwa, jako odrębny rytuał ukształtował się dopiero w XI wieku.
Przedtem uznawano po
prostu lokalne tradycje ożenku, nie przypisując im charakteru sakramentalnego.
Pod pozorem czynności
sakralnych zakłada się ofiarom tzw. pieczęcie.
Kościelni
funkcjonariusze nazywają sakrament bierzmowania Pieczęcią Ducha Świętego.
Jaką naturę mają
pieczęcie jako takie?
Służą między innymi do:
1) sygnowania
dokumentów – jako znaki ich autentyczności
2) oznaczania własności
3) pieczętowania
komisyjnie zamkniętych pomieszczeń
4) zamykania tajnej
korespondencji
5) znakowania bydła itd.
Po co zatem
pieczętować ludzi?
Jeśli człowiek jest
wolnym podmiotem, to nie potrzebny mu znak autentyczności; nie jest też bydłem
chociaż symbolika owczarni swojego pasterza sugeruje, że jednak może nim być;
nie ma w nim nic tajnego ani nie trzeba nic w nim zamykać.
A jednak ludzi się
pieczętuje.
Ma to oczywiście wymiar
symboliczny a ściśle mówiąc magiczny.
CHRZEST
Od wieków trwa pieczętowanie ludzi. Odbywa się to poprzez czarnomagiczne rytuały zwane sakramentami. System ten działa tak, że już nowonarodzone dziecko rodzice dobrowolnie przynoszą kapłanom aby ci dokonali pierwszego rytuału – chrztu.
Jednak nie ma on nic wspólnego z obrzędem opisanym w Ewangeliach.
Przede wszystkim nie
jest aktem świadomym, dobrowolnym, pomijając inne kwestie.
Kościelny sakrament
chrztu jest rytuałem magicznym pętającym duszę dziecka.
Na głowie ofiary
kapłan kreśli palcem umaczanym w poświęconym oleju znak krzyża, po czym
egzorcyzmuje diabła, następnie polewa dziecku wierzch głowy trzykrotnie
wodą wypowiadając odpowiednią formułę: ja ciebie chrzczę..
Ten egzorcyzm ma sprawić
aby szatan i inne demony opuściły dane dziecko.
Ale dlaczego domniemywa
się że to dziecko jest już nawiedzone przez szatana?!
Skąd taki pogląd?… Magia
działa tak, że jeśli coś wzywasz po imieniu to to przychodzi.
Kontekst inwokacji
jest wtórny.
Jeśli cos wypędzasz, a
tam tego czegoś w rzeczywistości nie ma, to to przyjdzie, bo usłyszy swe imię.
Egzorcyzm przed chrztem jest wskazaniem demonicznym siłom, gdzie mają swoją
nową ofiarę.
W starych tradycjach
uznaje się, że na czubku głowy znajduje się ujście centralnego kanału energii,
znanego jako czakram sahasrara. Przez ten czakram dusza opuszcza ciało w
momencie śmierci lub też w momencie oświecenia przezeń następuje łączność z
światem duchowym.
Znam świadectwo pewnej
osoby, która poddała się regresji hipnotycznej – kiedy doszła do momentu chrztu
miała wizję zalewającej ją czarnej, śmierdzącej smoły, która wpływała weń przez
czubek głowy…
Według mojego rozeznania
kapłani w momencie chrztu kradną duszę dziecka, pieczętują ciało poprzez
wykonanie wspomnianych czynności magicznych tak, aby ta dusza nie mogła
swobodnie do ciała powrócić. Pisząc dusza mam na myśli szamańską wykładnię tego
terminu.
Zgodnie z szamańskimi
doświadczeniami mamy wiele dusz, w tym jedną najważniejszą, którą można utracić
i wtedy trzeba ją odzyskiwać.
Po chrzcie człowiek nie
ma kontaktu z najważniejszą częścią siebie, pozostając przez resztę życia
tworem niekompletnym, niezintegrowanym i pokawałkowanym.
Nie ma kontaktu z Jaźnią
i jest praktycznie rzecz biorąc martwą istotą.
Zdarza się że wskutek
różnych doświadczeń życiowych, determinacji, owa pieczęć się poluźnia i można
odzyskać częściową łączność ze swą duszą.
Ale są to przypadki sporadyczne.
Aby w pełni odzyskać duszę i sprowadzić ją do ciała konieczne jest podjęcie
trudnego procesu.
Symbolika krzyża jest
wieloznaczna.
W tradycji
chrześcijańskiej jest związana z rzymskim narzędziem tortur i egzekucji
wykonywanych na ludziach podrzędnej kategorii (Rzymian, posiadających prawa
obywatelskie, ścinano).
Krzyż służył do
śmiertelnego unieruchomienia ofiary, tak aby skonała dusząc się pod ciężarem
własnego ciała.
Centrum odniesienia
współczesnego chrześcijaństwa jest człowieczeństwo unieruchomione i przybite do
narzędzia kaźni. Od wieków ludzie spoglądają na ten symbol nie zdając sobie
sprawy co on oznacza.
Czynienie tego znaku na
czole dziecka jest ukrzyżowaniem również jego człowieczeństwa, jest
symbolicznym unieruchomieniem jego istoty, zależnej odtąd od woli swych
oprawców i dysponentów mocy, którą odbiera się ofierze w czasie sprawowania
tego rytuału.
Wypędzanie demona nad
małym dzieckiem jest zgubne w skutkach.
Stara magiczna zasada
głosi, że nie ma znaczenia forma gramatyczna zaklęcia.
Jeśli ktoś zaklina
bogactwo mówiąc niech nie będę biedny, to skutkiem wypowiedzenia tej formuły
może być tylko bieda.
Jeśli kapłan woła
szatana, wypędzając go z miejsca, gdzie go nie ma, to demon najprawdopodobniej
przylezie o czym wspomniałem bo ktoś wzywa jego imię.
Skutek egzorcyzmu –
wokół ofiary gromadzą się demony, a pracę mają ułatwioną, gdyż ochrzczony
został właśnie pozbawiony duszy, źródła swej mocy.
Wiele dzieci w czasie
chrztu przeżywa koszmar.
Dławią się one, wpadają
w spazmy, drgawki, sinieją, duszą się itd
BIERZMOWANIE
Rytuał ten odbywa się
poprzez znak krzyża na czole, czyniony palem umaczanym w poświęconym oleju,
wykonywany przez biskupa lub innego kapłana w jego imieniu.
Podczas tego rytuału
biskup wypowiada formułę: przyjmij znamię daru ducha świętego.
W kościołach wschodnich
(prawosławnych) pieczętuje się całe ciało (czoło, usta, gardło, klatkę
piersiową – serce, dłonie i stopy) z formułą: pieczęć daru ducha świętego.
Prawosławie stosuje
metodę hurtową.
Można je nazwać po
prostu zamykaniem trzeciego oka.
Trzecie oko, zwane w
tradycji jogi czakramem anahata jest związane ze zdolnością doświadczania
wizji, luminacji, jasnowidzenie itd.
Kapłani zamykają to
trzecie oko, przystawiając na nim swą pieczęć, aby adept nie był zdolny do samodzielnego
doświadczania wizji. Jedyna wersja ich doktryny jest przekazywana
intelektualnie przez urząd nauczycielski kościoła.
Nikt nie ma prawa
samodzielnie poznawać tamtej strony.
Wizja jest istotną
częścią percepcji człowieka, bez niej jest się tylko tworem przekazującym
treści z drugiej ręki.
Wizja uzdrawia, daje
wolność i decyduje o kreatywności.
Zdolność
doświadczania wizji jest tym, co odróżnia nas od reszty ożywionej materii.
Świadomość człowieka
jest tak skonstruowana, że jest ona polem wizyjnym.
Umysł człowieka to ocean
możliwości.
Jeśli adept ma dostęp do
swego umysłu, swej Jaźni, jest wolną istotą. Jeśli traci prawo dostępu tam,
jest jak martwa maszyna…
Jest niekreatywną masą
mięsa i ścięgien, zaprzęgniętą do niewolniczej pracy na rzecz systemu i
zasilania go swą energią.
Skutkiem powszechnego
wyłączenia tej zdolności u ludzi jest skrajna technologizacja życia i regres
cywilizacyjny, którego najjaskrawszym symptomem jest zastąpienie wizji przez
telewizję. Inni decydują o tym jakie treści i obrazy kierują życiem naszym i
naszej społeczności.
Kościół przywiązuje
bardzo dużą wagę do mediów, które nazywa w charakterystyczny sposób „środkami
masowego przekazu”. Kto ma władzę nad obrazem pokazywanym ludziom pozbawionym
wizji, ten ma faktyczną władzę nad nimi.
Kapłani karmią adepta
ciałem i krwią zbawiciela.
Rytualny posiłek,
zamieniono w kolejny obrzęd magiczny.
Najpierw mówią adeptowi
że jest winny, że w mistyczny sposób brał udział w mordzie na Mesjaszu. Każą mu
jeść jego ciało i pić jego krew.
W ten sposób łamane jest
tabu kanibalizmu.
Eucharystia
chrześcijańska, z konsumpcją ciała i krwi Jezusa, ma te same cechy, co rytualny
kanibalizm, mimo że została przeniesiona do sfery symbolicznej.
W magii coś jest tym, za
co to coś uznajesz.
Jeśli uznasz, że kawałek
chleba jest ciałem Jezusa to w magiczny sposób on się nim staje.
Działa to do tego
stopnia, że odnotowano udokumentowane i zweryfikowane naukowo wypadki, że
konsekrowana hostia zamieniała się w ustach adepta w kawałek skrwawionego,
ludzkiego mięsa.
W ten sposób w miejsce własnej duszy, przyjmuje się jej substytut w postaci swoistego egregora.
Mówiąc bardziej
obrazowo instalowany jest w ciele i świadomości obcy byt o naturze
metafizycznego wirusa, który potrafi przejąć stopniowo władzę nad całym
człowiekiem. Egregor ten nie ma nic wspólnego z nowotestamentowym Jezusem, poza
tym że nazwano go podobnym imieniem.
Jego macki obejmują
wszystkich uczestniczących w łamaniu tabu kanibalizmu podczas przyjmowania
chleba i wina zmienionym poprzez dokonanie na nich magicznych operacji.
SPOWIEDŹ
Centralnym punktem
tego rytuału jest osobiste wyznanie swoich przewinień kościelnemu
funkcjonariuszowi. W tradycji katolickiej ofiarę nazywa się penitentem a
spowiednik pełni rolę sądu. Jeśli mamy sąd, to gdzie obrońca?
Ofiara jest sama swoim
oskarżycielem (proszę zauważyć podobieństwo do publicznej samokrytyki w
państwach komunistycznych), nie ma obrońcy i jest poddawana sądowi.
Tradycyjnym gestem
pokuty jest bicie się w pierś.
Rytuał ma przede
wszystkim wpływ na sferę uczuć, dotyczy ośrodka zwanego w tradycji indyjskiej
czakramem serca.
Przy czym zaznaczam
dosyć luźno nawiązuję do tej tradycji bowiem w innych tradycjach można zauważyć
podobne korespondencje władz psychicznych i duchowych do ośrodków ciała (głowa
– świadomość, serce – uczucia, splot słoneczny – emocje).
Spowiedź może powodować
uzależnienie.
Ofiara zaczyna skupiać
się przede wszystkim na sobie, bojąc się popełnić kolejne wykroczenie popada w
rodzaj autyzmu pomieszanego z narcyzmem.
Sąd spowiedzi przypomina
jej nieustannie, kto jest jej panem i od kogo zależy. Penitent nie jest z
definicji osobą wolną – osoba wolna nie podlega sądowi.
Pojęcie wolności jest
tutaj kluczowe.
KOMUNIA
Wyznajemy wszystkie
swoje grzechy i straszności jakie to zrobiliśmy mając te 8- 9 lat, i
przyjmujemy ciało Chrystusa.
Przyjmujemy fizycznie
zaimpregnowany kawałek opłatka, który ma nas przemieniać w Jezusa, czyli
wzmacniać nałożoną tożsamości i rozwijać poczucie winy i autodestrukcję nawet
jak się temu opieramy.
Kolejne sakramenty to POKUTA zwana sakramentem pojednania, małżeństwo i kapłaństwo, których w tym tekście szerzej nie opiszę tylko nadmienię, że pokuta związana jest utrzymywaniem adepta w poczuciu winy aby kontrolować jego poczynania.
Z kolei małżeństwo i
kapłaństwo związane są po pierwsze z kontrolą nad popędem płciowym ale też
pilnują ważnej w patriarchalnym społeczeństwie systemu dziedziczenia.
Kapłan zachowuje celibat
aby zgromadzony przez niego majątek kościelny nie był przez nikogo
dziedziczony. Kontrola energii seksualnej daje kościelnemu egregorowi potężną
moc. Małżonkowie katoliccy powinni uprawiać seks tylko w dniach płodnych
kobiety.
Wstrzemięźliwość
seksualna powoduje że gromadzi się w ciele i świadomości potężna energia, którą
karmi się zainstalowany egregor.
Brak kontroli urodzin powoduje niekontrolowane płodzenie dzieci – nowych ofiar egregora, nowych źródeł energii.
Ostatnim sakramentem
jest tzw. ostatnie namaszczenie, którego pierwowzorem było uzdrawianie przez
nakładanie rąk.
Dzisiaj nie ma nic
wspólnego z uzdrawianiem, wykonuje się je głównie na człowieku w stanie agonii.
Kapłan w czasie tego rytuału w praktyce zamyka umierającemu czakrę u podstawy
kręgosłupa, gdzie drzemie najsilniejsza z mocy, zwana w sanskrycie jako
kundalini.
Jest to chtoniczna moc
witalności, siły, oświecenia.
W prawidłowym procesie w
chwili śmierci kundalini powinna się przebudzić i wędrować wzdłuż kręgosłupa aż
do czakry korony, na czubku głowy, i doprowadzić adepta do iluminacji.
Ale adept ma
zapieczętowaną czakrę korony, zapieczętowaną czakrę podstawy i kundalini
zostaje przejęta przez kapłana i rytualnie przekazana egregorowi.
EGREGORY I DEMONY
Zarówno egregory jak
i demony stanowią realne byty rezydujące w sferze, nazwanej ongiś w środowisku
okultystycznym, astralną.
Demony korzystają z
przestrzeni ludzkiego umysłu, jak z ekranu lub fali nośnej.
Czasami nie zachowują
tej reguły i manifestują się fizycznie, chociaż są to przypadki sporadyczne –
wymagają zaangażowania ogromnych pokładów mocy i można je porównać na przykład
do spięć w instalacji elektrycznej.
Demony potrzebują ludzi,
tak jak przestrzeń Internetu potrzebuje komputerów, aby zamanifestować swoją
treść na ekranach monitorów.
Internet jest realny i
policzalny (choćby w systemie binarnym) ale bez urządzeń peryferyjnych
istniałby sam dla siebie.
Podobnie egregor
kościelny ma naturę sieci, do której podpięte są jego ofiary.
Egregor ten ma nader
paskudną naturę, bywają bowiem również egregory o naturze bardziej neutralnej.
Ten więc jest po pierwsze bardzo stary, a po drugie uzależniony od ofiar,
których ciągle mu brakuje.
W jego otchłani
funkcjonuje wiele demonów a najpopularniejszym z nich jest Szatan zwany też,
nie do końca słusznie, Lucyferem.
Pełni on naturę
strażnika, jak ktoś kiedyś słusznie spostrzegł.
Jego zadaniem jest bycie
tym wilkiem czyhającym na owczarnię pana – owce boja się wychylić poza stado i
bardzo pilnują swego pasterza, ale muszą dawać się strzyc a niekiedy i dać
zeżreć, chociaż odbywa się to po cichu, tak aby inne owce się nie wystraszyły.
Jeśli chodzi o Lucyfera,
to uważam jednak inaczej.
Nie jest on tym samym
co szatan-strażnik, jest on drugą po demonie Jahwe postacią religii
monoteistycznych. Jest panem demonicznego ładu.
Odrywa swe ofiary od
samych siebie i zwodzi ich iluzorycznym światłem doskonałości.
Jawi się jako postać
łagodna i doskonała. Jest niezależny od egregora kościelnego, stanowi
autonomiczne pole mocy obecne we wszystkich prawie tradycjach.
Drugi demon, stający jednak w centrum uwagi, to Jahwe – stary, okrutny, i paskudy w swej naturze pustynny demon wojny i pogody. Stary Testament, kronika jego działań, jest historią pisaną krwią. Jahwe początkowo zasilał się energią życiową ofiar składanych z ludzi, potem zadowalał się zwierzętami a w końcu, samemu ewoluując, zapragnął ludzkich dusz.
Myślę, że egregory i
demony mają naturę podobną do, dajmy na to, ameby. Mogą się dzielić, klonować a
dodatkowo jeszcze ewoluować i mutować. Tak też było z Jahwe.
W jednym polu mocy,
takim superegregorze, działają obecnie inne, spokrewnione ze sobą pola mocy.
Inną naturę miał pierwotny Jahwe, inną ma współczesny katolicki Ojciec a
jeszcze inną ma Allach.
Zdaje się, że inny też jest duch protestantyzmu, ze swym sojuszem zawartym z kapitalizmem jako głównym polem swej aktywności . Obecnie dwa z tych egregorów zdają się walczyć ze sobą o rząd dusz – islam i prostestanto- kapitalizm ścierają się na limesie cywilizacji arabskiej i anglosaskiej a podłożem tego konfliktu jest ropa naftowa.
Ojciec – demon
katolicyzmu, zdawał się słabnąć przez ostatnie dziesięciolecia.
Przypominał schorowanego
starca, niedołężnego okrutnika wykonującego swą władzę rękoma najemników. To
jest mroczny i drapieżny świat a my jesteśmy jego bazą pokarmową.
Oprócz tego egzystuje
wiele pomniejszych demonów.
Ich natura jest podobna,
przyczepiają się do swych ofiar i zasilają się resztami ich mocy.
Każdy poddany rytuałom
kościelnym ma przypisanego sobie przynajmniej jednego, indywidualnego demona,
który jak cień, wlecze się za nim całe życie.
Rezyduje w jego umyśle,
zatruwając go myślami o poczuciu winy upośledzając go np. w dziedzinie seksualności.
W
ten sposób od wieków trwa proceder rabowania dusz niczego nie podejrzewającym
ludziom.
Pozostają one uwięzione
i zasilają kościelną organizację, która nieprzerwanie przez 1700 lat pozostaje
silna i niezłomna.
Opiera się wszystkim
wiatrom historii.
Gromadzi bogactwa Ziemi
i ludów, mając jednocześnie wszystko w pogardzie.
Nie boi się ani bogów
ani demonów.
Ani królów ani
rewolucji.
Mało kto odważył się
podnieść rękę na kościół.
Kiedy rozmawiam z ludźmi
wielu z nich przyznaje mi rację ale nigdy nie mieliby odwagi otwarcie się do
tego przyznać.
Podejrzewam, że
niektórzy czytelnicy tego tekstu, o ile dotrą do tego miejsca, wyrażą swoje
głębokie oburzenie na fakt targnięcia się na świętości.
Im większa ich złość,
tym silniej zainstalowany u nich ów egregor, o którym wspominałem.
Im silniejszy protest,
tym większa pewność, że mam rację.
Im żarliwiej będą
protestować, tym bardziej potrzebują pomocy.
Wielu przed nami poszło
na zatracenie, wielu bezpowrotnie zaginęło w czeluściach mrocznych przestrzeni
kościelnego egregora.
Wielu już nie da się
uratować.
ANTIDOTUM
1.
Etap formalny –
wypisanie się z organizacji kościelnej. Co ciekawe samo katolickie prawo
kanoniczne przychodzi nam tutaj z pomocą. Chciałbym aby było wiadome, że można
skutecznie zaprzestać był członkiem organizacji kościelnej i można zrobić to
wręcz natychmiastowo.
http://www.apostazja.info/index.php/procedura-b
2.
Etap rytualny – między
innymi: rytuały łamania pieczęci (rytuały o naturze otwierającej), ceremonia
odnajdywania i sprowadzania duszy (najtrudniejszy proces), rytuały i czynności
wspomagające.
3.
Odwyk – likwidacja
wszelkich śladów symboliki chrześcijańskiej z otoczenia.
Tutaj trzeba być
bezwzględnym i bez sentymentów pozbyć się nawet pamiątek.
Można je zakopać, spalić
albo najlepiej zanieść tam, gdzie jest ich miejsce – do jakiegoś kościoła. Im
mniej w tym będzie emocji i złości tym lepiej.
W ogóle należy się
bezwzględnie wystrzegać nienawiści wobec porzucanego środowiska
chrześcijańskiego.
Przedmiotów tych
powinniśmy się pozbyć bez niechęci a najbardziej zalecana jest tutaj chłodna
obojętność.
Nie należy też
przesadzać z miłością i formułami wybaczania, tak modnymi w tradycji new age,
która sama też jest niezłym diabelstwem, ale nie czas i miejsce rozwijać ten
wątek.
Najlepiej jest zająć się
czymś zupełnie innym i pozwolić wygasnąć pamięci.
Przychodzi taki czas, że
można już ze spokojem wejść nawet do kościoła albo z ciekawością wysłuchać
papieskiego przemówienia. Kiedy osiągnąłem ten stan, byłem bardzo szczęśliwy.
To jest najpewniejsza
oznaka wyzwolenia i pełnego sukcesu przeprowadzonych działań.
Ze wszystkich etapów
najtrudniejszy jest ten, który przechodzimy konfrontując naszą decyzję z
otoczeniem, rodziną.
Trzeba pamiętać, że
Polacy są szczególnie przywiązani do tradycji chrześcijańskiej.
Chrzty, śluby i prymicje
stanowią ważny element funkcjonowania lokalnej kultury.
Adept, który dokona
formalnej rezygnacji z członkostwa w kościele nie może być chrzestnym,
świadkiem ślubu, bierzmowania, nie będzie pochowany przez księdza itd.
To są poważne skutki i
trzeba być na nie przygotowanym.
To jest siła i zajadłość
kościelnego egregora, który tak wpił się w tkankę społeczną, że uzależnił od
siebie nawet sferę kultury i obyczajów.
Trzeba wiedzieć, że
babcie, ciocie i mamy będą cierpiały z tego powodu.
To wszystko trzeba wziąć
po uwagę.
Ale mamy mały wybór –
albo wolność i poważne traktowanie siebie, albo niewola i w nagrodę pozorny
spokój.
Bardzo ciekawa analiza krytyczna i trudno się z nią nie zgodzić. Kościół rzymskokatolicki choć przypisuje sobie wyłączność na chrześcijaństwo, to bliżej mu do sekty lub struktury mafijnej, niż organizacji wyznaniowej, gdyż organizacja życia religijnego jest tylko pretekstem a sama religia narzędziem do rozszerzania władzy, która jest głównym celem, a przy okazji pieniądze pomocne w tym rozszerzaniu.
OdpowiedzUsuńCiekawe jest też omówienie tzw. sakramentów. Trochę po macoszemu tylko potraktowano "komunię", która w obecnym kształcie nie ma nic wspólnego z rytuałem wspólnotowym wprowadzonym według Biblii przez Jezusa.
Odchodzenie od kościoła też trochę niedokończone, zapomniano o wyzwoleniu się z myślenia "po katolicku". Wiele bowiem apostatów nadal tkwi w tej mentalności, a to chyba najważniejsza sprawa, aby się jej pozbyć.
Pozdrawiam :) Krabikord
Można powiedzieć, że Kościół jest sektą wręcz satanistyczną. Dowiedziałam się niedawno, że czarni magowie ( wyznawcy czarnej magii) chodzą także do kościoła po to, aby odprawiać swoje czarne rytuały … Przerażające! Dlatego warto zgłębić ten temat choćby dla własnego bezpieczeństwa.
UsuńRzeczywiście komunie potraktowano po łebkach, może autor nie dotarł do źródeł magicznych na temat komunii. Natomiast ja mogę powiedzieć coś na temat bierzmowania, w którym nadaje się nowe imię. Powiem ci, że kiedy sama przeszłam rytuał bierzmowania i dodałam sobie nowe bierzmowane imię ( moje imię to Anna po Babci) to zauważyłam zmianę w pewnych cechach mojego charakteru, akurat na korzyść według mnie,; -) Więc ta magia działa.
Jeśli chodzi o wyzwolenie się z myślenia katolickiego to warto zastanowić się nad rytuałem dechrystianizacji, której powinien dokonać mag, samemu lepiej za to się nie zabierać. Warto moim zdaniem, czego nie robi wielu atestów wyjść oficjalnie z kościoła katolickiego, bo można skończyć jak Generał Jaruzelski, któremu na siłę i wbrew jego woli udzielono ostatniego namaszczenia a potem haniebnie zrobiono pochówek kościelny. Wielu ateistów krytykujących kościół tego nie robi a to błąd.
Pozdrawiam Świątecznie.