piątek, 10 grudnia 2021

Pieczętowanie ludzi przez kościół !

         Każda religia używa magii i rytuałów, ale nie każda magia działa nawet, jeśli w nią wierzymy a może nawet zaszkodzić swoim wyznawcom. Tak jest ze wszystkimi religiami monoteistycznymi, ale w tym poście skupię się tylko na kościele katolickim. W Polsce kościół ma niestety mocną pozycje w państwie, co przejawia się, w jakości funkcjonowania tego państwa, zacofaniu, chaosie, niemożność dojścia do standardów życia państw zachodnich ani pod względem mentalnym ani prawnym o ekonomicznym standardzie już nie wspominając. 

        Zawsze Polska jest w tyle obwiniając o to, co prawda swoje geograficzne położenie, sąsiadów, ale nigdy siebie i nigdy Kościół katolicki, który jest hamulcem zmian, złego prawa, braku praw człowieka zwłaszcza praw kobiet a także przyczyną wszelkich rozbiorów Polsk

      Jak się zawierzyło złej religii, złej magii, złemu Bogu to się źle kończy? Dopóki się z tego nie wyzwolimy dopóty będziemy zawsze na gorszej pozycji.  Zapraszam Was do przeczytania artykułu o pieczętowaniu ludzi przez kościół – warto się nad nim zastanowić.

 

PIECZĘTOWANIE LUDZI PRZEZ KOŚCIÓŁ

Kościół działa jak koń trojański – ludzie biorą go za coś, czym w rzeczywistości nie jest. Myślą, że spotkają tam Jezusa, miłość, przebaczenie i taki jest zewnętrzny pozór. W rzeczywistości jest to jedna z najniebezpieczniejszych organizacji, jakie kiedykolwiek nosiła ziemia. Jedynym sposobem na jej zlikwidowanie jest pozbawienie jej dopływu energii poprzez zaprzestanie chrzczenia ludzi i żerowania na ich energii.

Obecnie kościół sprawuje 7 sakramentów, które nie mają nic wspólnego z nowotestamentowymi rytuałami żydowskiej sekty uczniów Jezusa.
Mało tego, chrześcijaństwo ma w ogóle niewiele wspólnego z Jezusem gdyż założona przez jego bezpośrednich uczniów gmina jerozolimska, której przewodził rodzony brat Jezusa – Jakub zwany Sprawiedliwym, przestała istnieć w 70 roku n.e. gdy Żydów pogromili Rzymianie.
Wtedy to kościół jerozolimski przestał definitywnie istnieć a prawdziwa sukcesja apostolska została przerwana i bezpowrotnie utracona.
Całe znane nam chrześcijaństwo instytucjonalne wywodzi się od Szawła z Tarsu, zwanego Pawłem, który pierwej będąc oprawcą chrześcijan, nawrócił się niespodziewanie podczas rzekomej wizji Jezusa i zaczął głosić jakoby jego naukę (nawet dla niewtajemniczonych nowotestamentowe pisma Pawła, pełne jurydyzmu, mizoginizmu, homofobii, jak i w ogóle fobii wszelakich, pozostają w jawnej sprzeczności z ewangelicznymi naukami Jezusa). Paweł pozostawał w permanentnym sporze z uczniami Jezusa i jego apostolstwo było samozwańcze i nigdy nie uznane przez gminę jerozolimską.

Kościół katolicki jest organizacją sprawującą magiczną kontrolę nad duszami swoich wiernych. Wierni są tylko owcami które się regularnie strzyże.
Jedynym celem tej struktury jest gromadzenie (kradzież) energii i oddawanie się praktykom pieczętowania ludzi. Czynione jest tak od 1700 lat.

KOŚCIELNI FUNKCJONARIUSZE KRADNĄ LUDZIOM DUSZE..
Dusze, to centra mocy człowieka.
Jest 7 sakramentów :

1. Chrzest.
2. Bierzmowanie.
3. Spowiedź.
4. Komunia
5. Małżeństwo.
6. Kapłaństwo.
7. Namaszczenie chorych (zwane ostatnim namaszczeniem).

Nauka o sakramentach zdaniem kapłanów kościelnych została przekazana w całości przez samego Jezusa, co jest nieprawdziwym twierdzeniem i nadinterpretacją, bo np. sakrament małżeństwa, jako odrębny rytuał ukształtował się dopiero w XI wieku.
Przedtem uznawano po prostu lokalne tradycje ożenku, nie przypisując im charakteru sakramentalnego.
Pod pozorem czynności sakralnych zakłada się ofiarom tzw. pieczęcie.

Kościelni funkcjonariusze nazywają sakrament bierzmowania Pieczęcią Ducha Świętego.
Jaką naturę mają pieczęcie jako takie?
Służą między innymi do:

1) sygnowania dokumentów – jako znaki ich autentyczności
2) oznaczania własności
3) pieczętowania komisyjnie zamkniętych pomieszczeń
4) zamykania tajnej korespondencji
5) znakowania bydła itd.

Po co zatem pieczętować ludzi?
Jeśli człowiek jest wolnym podmiotem, to nie potrzebny mu znak autentyczności; nie jest też bydłem chociaż symbolika owczarni swojego pasterza sugeruje, że jednak może nim być; nie ma w nim nic tajnego ani nie trzeba nic w nim zamykać.
A jednak ludzi się pieczętuje.
Ma to oczywiście wymiar symboliczny a ściśle mówiąc magiczny.

CHRZEST

Od wieków trwa pieczętowanie ludzi. Odbywa się to poprzez czarnomagiczne rytuały zwane sakramentami. System ten działa tak, że już nowonarodzone dziecko rodzice dobrowolnie przynoszą kapłanom aby ci dokonali pierwszego rytuału – chrztu.

Jednak nie ma on nic wspólnego z obrzędem opisanym w Ewangeliach.

Przede wszystkim nie jest aktem świadomym, dobrowolnym, pomijając inne kwestie.
Kościelny sakrament chrztu jest rytuałem magicznym pętającym duszę dziecka.

Na głowie ofiary kapłan kreśli palcem umaczanym w poświęconym oleju znak krzyża, po czym egzorcyzmuje diabła, następnie polewa dziecku wierzch głowy trzykrotnie wodą wypowiadając odpowiednią formułę: ja ciebie chrzczę..
Ten egzorcyzm ma sprawić aby szatan i inne demony opuściły dane dziecko.
Ale dlaczego domniemywa się że to dziecko jest już nawiedzone przez szatana?!
Skąd taki pogląd?… Magia działa tak, że jeśli coś wzywasz po imieniu to to przychodzi.

Kontekst inwokacji jest wtórny.
Jeśli cos wypędzasz, a tam tego czegoś w rzeczywistości nie ma, to to przyjdzie, bo usłyszy swe imię. Egzorcyzm przed chrztem jest wskazaniem demonicznym siłom, gdzie mają swoją nową ofiarę.

W starych tradycjach uznaje się, że na czubku głowy znajduje się ujście centralnego kanału energii, znanego jako czakram sahasrara. Przez ten czakram dusza opuszcza ciało w momencie śmierci lub też w momencie oświecenia przezeń następuje łączność z światem duchowym.
Znam świadectwo pewnej osoby, która poddała się regresji hipnotycznej – kiedy doszła do momentu chrztu miała wizję zalewającej ją czarnej, śmierdzącej smoły, która wpływała weń przez czubek głowy…
Według mojego rozeznania kapłani w momencie chrztu kradną duszę dziecka, pieczętują ciało poprzez wykonanie wspomnianych czynności magicznych tak, aby ta dusza nie mogła swobodnie do ciała powrócić. Pisząc dusza mam na myśli szamańską wykładnię tego terminu.

Zgodnie z szamańskimi doświadczeniami mamy wiele dusz, w tym jedną najważniejszą, którą można utracić i wtedy trzeba ją odzyskiwać.
Po chrzcie człowiek nie ma kontaktu z najważniejszą częścią siebie, pozostając przez resztę życia tworem niekompletnym, niezintegrowanym i pokawałkowanym.
Nie ma kontaktu z Jaźnią i jest praktycznie rzecz biorąc martwą istotą.

Zdarza się że wskutek różnych doświadczeń życiowych, determinacji, owa pieczęć się poluźnia i można odzyskać częściową łączność ze swą duszą.
Ale są to przypadki sporadyczne. Aby w pełni odzyskać duszę i sprowadzić ją do ciała konieczne jest podjęcie trudnego procesu.

Symbolika krzyża jest wieloznaczna.
W tradycji chrześcijańskiej jest związana z rzymskim narzędziem tortur i egzekucji wykonywanych na ludziach podrzędnej kategorii (Rzymian, posiadających prawa obywatelskie, ścinano).
Krzyż służył do śmiertelnego unieruchomienia ofiary, tak aby skonała dusząc się pod ciężarem własnego ciała.
Centrum odniesienia współczesnego chrześcijaństwa jest człowieczeństwo unieruchomione i przybite do narzędzia kaźni. Od wieków ludzie spoglądają na ten symbol nie zdając sobie sprawy co on oznacza.
Czynienie tego znaku na czole dziecka jest ukrzyżowaniem również jego człowieczeństwa, jest symbolicznym unieruchomieniem jego istoty, zależnej odtąd od woli swych oprawców i dysponentów mocy, którą odbiera się ofierze w czasie sprawowania tego rytuału.
Wypędzanie demona nad małym dzieckiem jest zgubne w skutkach.
Stara magiczna zasada głosi, że nie ma znaczenia forma gramatyczna zaklęcia.
Jeśli ktoś zaklina bogactwo mówiąc niech nie będę biedny, to skutkiem wypowiedzenia tej formuły może być tylko bieda.
Jeśli kapłan woła szatana, wypędzając go z miejsca, gdzie go nie ma, to demon najprawdopodobniej przylezie o czym wspomniałem bo ktoś wzywa jego imię.

Skutek egzorcyzmu – wokół ofiary gromadzą się demony, a pracę mają ułatwioną, gdyż ochrzczony został właśnie pozbawiony duszy, źródła swej mocy.
Wiele dzieci w czasie chrztu przeżywa koszmar.
Dławią się one, wpadają w spazmy, drgawki, sinieją, duszą się itd

BIERZMOWANIE

Rytuał ten odbywa się poprzez znak krzyża na czole, czyniony palem umaczanym w poświęconym oleju, wykonywany przez biskupa lub innego kapłana w jego imieniu.
Podczas tego rytuału biskup wypowiada formułę: przyjmij znamię daru ducha świętego.
W kościołach wschodnich (prawosławnych) pieczętuje się całe ciało (czoło, usta, gardło, klatkę piersiową – serce, dłonie i stopy) z formułą: pieczęć daru ducha świętego.
Prawosławie stosuje metodę hurtową.
Można je nazwać po prostu zamykaniem trzeciego oka.
Trzecie oko, zwane w tradycji jogi czakramem anahata jest związane ze zdolnością doświadczania wizji, luminacji, jasnowidzenie itd.

Kapłani zamykają to trzecie oko, przystawiając na nim swą pieczęć, aby adept nie był zdolny do samodzielnego doświadczania wizji. Jedyna wersja ich doktryny jest przekazywana intelektualnie przez urząd nauczycielski kościoła.
Nikt nie ma prawa samodzielnie poznawać tamtej strony. 

Wizja jest istotną częścią percepcji człowieka, bez niej jest się tylko tworem przekazującym treści z drugiej ręki.
Wizja uzdrawia, daje wolność i decyduje o kreatywności.

Zdolność doświadczania wizji jest tym, co odróżnia nas od reszty ożywionej materii.
Świadomość człowieka jest tak skonstruowana, że jest ona polem wizyjnym.
Umysł człowieka to ocean możliwości.
Jeśli adept ma dostęp do swego umysłu, swej Jaźni, jest wolną istotą. Jeśli traci prawo dostępu tam, jest jak martwa maszyna…
Jest niekreatywną masą mięsa i ścięgien, zaprzęgniętą do niewolniczej pracy na rzecz systemu i zasilania go swą energią.

Skutkiem powszechnego wyłączenia tej zdolności u ludzi jest skrajna technologizacja życia i regres cywilizacyjny, którego najjaskrawszym symptomem jest zastąpienie wizji przez telewizję. Inni decydują o tym jakie treści i obrazy kierują życiem naszym i naszej społeczności.
Kościół przywiązuje bardzo dużą wagę do mediów, które nazywa w charakterystyczny sposób „środkami masowego przekazu”. Kto ma władzę nad obrazem pokazywanym ludziom pozbawionym wizji, ten ma faktyczną władzę nad nimi.

Kapłani karmią adepta ciałem i krwią zbawiciela.
Rytualny posiłek, zamieniono w kolejny obrzęd magiczny.
Najpierw mówią adeptowi że jest winny, że w mistyczny sposób brał udział w mordzie na Mesjaszu. Każą mu jeść jego ciało i pić jego krew.
W ten sposób łamane jest tabu kanibalizmu.
Eucharystia chrześcijańska, z konsumpcją ciała i krwi Jezusa, ma te same cechy, co rytualny kanibalizm, mimo że została przeniesiona do sfery symbolicznej.
W magii coś jest tym, za co to coś uznajesz.
Jeśli uznasz, że kawałek chleba jest ciałem Jezusa to w magiczny sposób on się nim staje.
Działa to do tego stopnia, że odnotowano udokumentowane i zweryfikowane naukowo wypadki, że konsekrowana hostia zamieniała się w ustach adepta w kawałek skrwawionego, ludzkiego mięsa.

W ten sposób w miejsce własnej duszy, przyjmuje się jej substytut w postaci swoistego egregora.

Mówiąc bardziej obrazowo instalowany jest w ciele i świadomości obcy byt o naturze metafizycznego wirusa, który potrafi przejąć stopniowo władzę nad całym człowiekiem. Egregor ten nie ma nic wspólnego z nowotestamentowym Jezusem, poza tym że nazwano go podobnym imieniem.
Jego macki obejmują wszystkich uczestniczących w łamaniu tabu kanibalizmu podczas przyjmowania chleba i wina zmienionym poprzez dokonanie na nich magicznych operacji.

SPOWIEDŹ

Centralnym punktem tego rytuału jest osobiste wyznanie swoich przewinień kościelnemu funkcjonariuszowi. W tradycji katolickiej ofiarę nazywa się penitentem a spowiednik pełni rolę sądu. Jeśli mamy sąd, to gdzie obrońca?
Ofiara jest sama swoim oskarżycielem (proszę zauważyć podobieństwo do publicznej samokrytyki w państwach komunistycznych), nie ma obrońcy i jest poddawana sądowi.

Tradycyjnym gestem pokuty jest bicie się w pierś.
Rytuał ma przede wszystkim wpływ na sferę uczuć, dotyczy ośrodka zwanego w tradycji indyjskiej czakramem serca.
Przy czym zaznaczam dosyć luźno nawiązuję do tej tradycji bowiem w innych tradycjach można zauważyć podobne korespondencje władz psychicznych i duchowych do ośrodków ciała (głowa – świadomość, serce – uczucia, splot słoneczny – emocje).
Spowiedź może powodować uzależnienie.
Ofiara zaczyna skupiać się przede wszystkim na sobie, bojąc się popełnić kolejne wykroczenie popada w rodzaj autyzmu pomieszanego z narcyzmem.
Sąd spowiedzi przypomina jej nieustannie, kto jest jej panem i od kogo zależy. Penitent nie jest z definicji osobą wolną – osoba wolna nie podlega sądowi.
Pojęcie wolności jest tutaj kluczowe.

KOMUNIA

Wyznajemy wszystkie swoje grzechy i straszności jakie to zrobiliśmy mając te 8- 9 lat, i przyjmujemy ciało Chrystusa.
Przyjmujemy fizycznie zaimpregnowany kawałek opłatka, który ma nas przemieniać w Jezusa, czyli wzmacniać nałożoną tożsamości i rozwijać poczucie winy i autodestrukcję nawet jak się temu opieramy.

Kolejne sakramenty to POKUTA zwana sakramentem pojednania, małżeństwo i kapłaństwo, których w tym tekście szerzej nie opiszę tylko nadmienię, że pokuta związana jest utrzymywaniem adepta w poczuciu winy aby kontrolować jego poczynania.

Z kolei małżeństwo i kapłaństwo związane są po pierwsze z kontrolą nad popędem płciowym ale też pilnują ważnej w patriarchalnym społeczeństwie systemu dziedziczenia.
Kapłan zachowuje celibat aby zgromadzony przez niego majątek kościelny nie był przez nikogo dziedziczony. Kontrola energii seksualnej daje kościelnemu egregorowi potężną moc. Małżonkowie katoliccy powinni uprawiać seks tylko w dniach płodnych kobiety.
Wstrzemięźliwość seksualna powoduje że gromadzi się w ciele i świadomości potężna energia, którą karmi się zainstalowany egregor.

Brak kontroli urodzin powoduje niekontrolowane płodzenie dzieci – nowych ofiar egregora, nowych źródeł energii.

Ostatnim sakramentem jest tzw. ostatnie namaszczenie, którego pierwowzorem było uzdrawianie przez nakładanie rąk.
Dzisiaj nie ma nic wspólnego z uzdrawianiem, wykonuje się je głównie na człowieku w stanie agonii. Kapłan w czasie tego rytuału w praktyce zamyka umierającemu czakrę u podstawy kręgosłupa, gdzie drzemie najsilniejsza z mocy, zwana w sanskrycie jako kundalini.
Jest to chtoniczna moc witalności, siły, oświecenia.
W prawidłowym procesie w chwili śmierci kundalini powinna się przebudzić i wędrować wzdłuż kręgosłupa aż do czakry korony, na czubku głowy, i doprowadzić adepta do iluminacji.
Ale adept ma zapieczętowaną czakrę korony, zapieczętowaną czakrę podstawy i kundalini zostaje przejęta przez kapłana i rytualnie przekazana egregorowi.

EGREGORY I DEMONY

Zarówno egregory jak i demony stanowią realne byty rezydujące w sferze, nazwanej ongiś w środowisku okultystycznym, astralną.
Demony korzystają z przestrzeni ludzkiego umysłu, jak z ekranu lub fali nośnej.
Czasami nie zachowują tej reguły i manifestują się fizycznie, chociaż są to przypadki sporadyczne – wymagają zaangażowania ogromnych pokładów mocy i można je porównać na przykład do spięć w instalacji elektrycznej.
Demony potrzebują ludzi, tak jak przestrzeń Internetu potrzebuje komputerów, aby zamanifestować swoją treść na ekranach monitorów.
Internet jest realny i policzalny (choćby w systemie binarnym) ale bez urządzeń peryferyjnych istniałby sam dla siebie.
Podobnie egregor kościelny ma naturę sieci, do której podpięte są jego ofiary.
Egregor ten ma nader paskudną naturę, bywają bowiem również egregory o naturze bardziej neutralnej. Ten więc jest po pierwsze bardzo stary, a po drugie uzależniony od ofiar, których ciągle mu brakuje.
W jego otchłani funkcjonuje wiele demonów a najpopularniejszym z nich jest Szatan zwany też, nie do końca słusznie, Lucyferem.
Pełni on naturę strażnika, jak ktoś kiedyś słusznie spostrzegł.
Jego zadaniem jest bycie tym wilkiem czyhającym na owczarnię pana – owce boja się wychylić poza stado i bardzo pilnują swego pasterza, ale muszą dawać się strzyc a niekiedy i dać zeżreć, chociaż odbywa się to po cichu, tak aby inne owce się nie wystraszyły.
Jeśli chodzi o Lucyfera, to uważam jednak inaczej.

Nie jest on tym samym co szatan-strażnik, jest on drugą po demonie Jahwe postacią religii monoteistycznych. Jest panem demonicznego ładu.
Odrywa swe ofiary od samych siebie i zwodzi ich iluzorycznym światłem doskonałości.
Jawi się jako postać łagodna i doskonała. Jest niezależny od egregora kościelnego, stanowi autonomiczne pole mocy obecne we wszystkich prawie tradycjach.

Drugi demon, stający jednak w centrum uwagi, to Jahwe – stary, okrutny, i paskudy w swej naturze pustynny demon wojny i pogody. Stary Testament, kronika jego działań, jest historią pisaną krwią. Jahwe początkowo zasilał się energią życiową ofiar składanych z ludzi, potem zadowalał się zwierzętami a w końcu, samemu ewoluując, zapragnął ludzkich dusz. 

Myślę, że egregory i demony mają naturę podobną do, dajmy na to, ameby. Mogą się dzielić, klonować a dodatkowo jeszcze ewoluować i mutować. Tak też było z Jahwe.
W jednym polu mocy, takim superegregorze, działają obecnie inne, spokrewnione ze sobą pola mocy. Inną naturę miał pierwotny Jahwe, inną ma współczesny katolicki Ojciec a jeszcze inną ma Allach.

Zdaje się, że inny też jest duch protestantyzmu, ze swym sojuszem zawartym z kapitalizmem jako głównym polem swej aktywności . Obecnie dwa z tych egregorów zdają się walczyć ze sobą o rząd dusz – islam i prostestanto- kapitalizm ścierają się na limesie cywilizacji arabskiej i anglosaskiej a podłożem tego konfliktu jest ropa naftowa.

Ojciec – demon katolicyzmu, zdawał się słabnąć przez ostatnie dziesięciolecia.
Przypominał schorowanego starca, niedołężnego okrutnika wykonującego swą władzę rękoma najemników. To jest mroczny i drapieżny świat a my jesteśmy jego bazą pokarmową.
Oprócz tego egzystuje wiele pomniejszych demonów.
Ich natura jest podobna, przyczepiają się do swych ofiar i zasilają się resztami ich mocy.
Każdy poddany rytuałom kościelnym ma przypisanego sobie przynajmniej jednego, indywidualnego demona, który jak cień, wlecze się za nim całe życie.
Rezyduje w jego umyśle, zatruwając go myślami o poczuciu winy upośledzając go np. w dziedzinie seksualności.

W ten sposób od wieków trwa proceder rabowania dusz niczego nie podejrzewającym ludziom.
Pozostają one uwięzione i zasilają kościelną organizację, która nieprzerwanie przez 1700 lat pozostaje silna i niezłomna.
Opiera się wszystkim wiatrom historii.
Gromadzi bogactwa Ziemi i ludów, mając jednocześnie wszystko w pogardzie.
Nie boi się ani bogów ani demonów.
Ani królów ani rewolucji.
Mało kto odważył się podnieść rękę na kościół.
Kiedy rozmawiam z ludźmi wielu z nich przyznaje mi rację ale nigdy nie mieliby odwagi otwarcie się do tego przyznać.
Podejrzewam, że niektórzy czytelnicy tego tekstu, o ile dotrą do tego miejsca, wyrażą swoje głębokie oburzenie na fakt targnięcia się na świętości.
Im większa ich złość, tym silniej zainstalowany u nich ów egregor, o którym wspominałem.
Im silniejszy protest, tym większa pewność, że mam rację.
Im żarliwiej będą protestować, tym bardziej potrzebują pomocy.
Wielu przed nami poszło na zatracenie, wielu bezpowrotnie zaginęło w czeluściach mrocznych przestrzeni kościelnego egregora.
Wielu już nie da się uratować.  

ANTIDOTUM

1.
Etap formalny – wypisanie się z organizacji kościelnej. Co ciekawe samo katolickie prawo kanoniczne przychodzi nam tutaj z pomocą. Chciałbym aby było wiadome, że można skutecznie zaprzestać był członkiem organizacji kościelnej i można zrobić to wręcz natychmiastowo.

http://www.apostazja.info/index.php/procedura-b

2.
Etap rytualny – między innymi: rytuały łamania pieczęci (rytuały o naturze otwierającej), ceremonia odnajdywania i sprowadzania duszy (najtrudniejszy proces), rytuały i czynności wspomagające.

3.
Odwyk – likwidacja wszelkich śladów symboliki chrześcijańskiej z otoczenia.
Tutaj trzeba być bezwzględnym i bez sentymentów pozbyć się nawet pamiątek.
Można je zakopać, spalić albo najlepiej zanieść tam, gdzie jest ich miejsce – do jakiegoś kościoła. Im mniej w tym będzie emocji i złości tym lepiej.
W ogóle należy się bezwzględnie wystrzegać nienawiści wobec porzucanego środowiska chrześcijańskiego.
Przedmiotów tych powinniśmy się pozbyć bez niechęci a najbardziej zalecana jest tutaj chłodna obojętność.
Nie należy też przesadzać z miłością i formułami wybaczania, tak modnymi w tradycji new age, która sama też jest niezłym diabelstwem, ale nie czas i miejsce rozwijać ten wątek.
Najlepiej jest zająć się czymś zupełnie innym i pozwolić wygasnąć pamięci.
Przychodzi taki czas, że można już ze spokojem wejść nawet do kościoła albo z ciekawością wysłuchać papieskiego przemówienia. Kiedy osiągnąłem ten stan, byłem bardzo szczęśliwy.
To jest najpewniejsza oznaka wyzwolenia i pełnego sukcesu przeprowadzonych działań.

Ze wszystkich etapów najtrudniejszy jest ten, który przechodzimy konfrontując naszą decyzję z otoczeniem, rodziną.
Trzeba pamiętać, że Polacy są szczególnie przywiązani do tradycji chrześcijańskiej.
Chrzty, śluby i prymicje stanowią ważny element funkcjonowania lokalnej kultury.
Adept, który dokona formalnej rezygnacji z członkostwa w kościele nie może być chrzestnym, świadkiem ślubu, bierzmowania, nie będzie pochowany przez księdza itd.
To są poważne skutki i trzeba być na nie przygotowanym.
To jest siła i zajadłość kościelnego egregora, który tak wpił się w tkankę społeczną, że uzależnił od siebie nawet sferę kultury i obyczajów.
Trzeba wiedzieć, że babcie, ciocie i mamy będą cierpiały z tego powodu.
To wszystko trzeba wziąć po uwagę.
Ale mamy mały wybór – albo wolność i poważne traktowanie siebie, albo niewola i w nagrodę pozorny spokój.

Źródło; https://vandalskaslavia.home.blog/