Ciemno
wszędzie, głucho wszędzie, co to będzie, co to będzie? Adam Mickiewicz „Dziady”
część II
31 październik to czas Halloween,
w którym co roku oswajamy to, czego tak naprawdę każdy się boi, czyli śmierci. Zapewne
już Wasze dynie i inne lampiony pięknie Wam świecą na balkonach lub w ogrodach…
Przynajmniej tak powinno być, bowiem ogień w zniczach i lampionach wiąże się z
symboliką życia, jako palącej się świecy. Póki płonie w nich ogień, pamięć o
zmarłym wciąż istnieje… A skoro o pamięci mowa …
Chciałabym dziś poświęcić notkę
trochę innemu świętu, ale równie ciekawemu, czyli przedchrześcijańskim
słowiańskim Dziadom, które są odpowiednikiem, Halloween a także Katolickim
świętom I listopada oraz Zaduszkom, Warto się z nim zapoznać ponieważ jest on
częścią kultury Słowian a my żyjemy na ich dawnych ziemiach, więc powinniśmy
wiedzieć coś o ich wierzeniach i tradycjach. Poza tym możecie pewne elementy
tego święta wprowadzić do swojego życia z korzyścią dla samych siebie i swoich rodzin
… A więc zacznijmy…
W słowiańskiej tradycji ludowej wierzono,
że przesilenie jesienne (a także przesilenie wiosenne), gdy zamiera przyroda, to
czas, gdy dusze naszych zmarłych powracają do swoich domostw. Słowianie, aby im
pomóc dotrzeć do swoich bliskich zapalali ogniska na rozstajnych drogach.
Te
same ognie wskazywały również drogę powrotną do Nawii, czyli słowiańskich zaświatów…
Ogień pełnił także funkcje ochronną uniemożliwiał wyjście na świat złym
demonom, ( bo i bywają dobre demony) i upiorom, które mogą chcieć rozliczyć się
z ludźmi, którzy przyczynili się do ich potępienia . Słowianie mają także swoje
słowiańskie Dynie Halloweenowe zwane są one Karaboszkami, które wykonywano z
drewna i rozstawiano dookoła miejsca sprawowania dziadowych obrzędów. Echem tych słowiańskich lampionów są znicze,
które przynosicie na groby swoich bliskich.Również w domach należy zapalić
świece, dzięki temu będziemy blisko naszych zmarłych przodków…
karaboszki
W tym dniu Słowianie, aby nie
odstraszać dusz powstrzymywali się od niektórych czynności np. zakazane było
wylewanie wody po myciu naczyń przez okno, by nie oblać zabłąkanej tam duszy i
palenie w piecu, bowiem tą drogą dusze dostawały się niekiedy do domu, nie
wstawało się głośno od stołu, nie sprzątało się resztek jedzenia oraz nie szyto.
Wszystko po to, by dusza mogła spokojnie wędrować lub nie została znieważona w żaden
inny sposób. Podczas praktykowania Dziadów dbano również o to, by wędrujące
dusze miały możliwość wykąpania się i ogrzania. W tym celu przygotowywano
specjalne sauny …
Jak widzicie Słowianie naprawdę przygotowywali się do
odwiedzin swoich gości i oczekiwali z radością ich przybycia a nawet zostania z
rodziną na dłużej …
Powrót zmarłych dusz w rodzinne
strony wiązały się z wierzeniami w opiekuńcze duchy domowe zwane także dobrymi demonami,
Tak, tak demony również mogą być dobre i pomagać ludziom to religie
monoteistyczne zdemonizowały wiele przyjaznych istot, których celem jest
pomaganie ludziom… Wedle naszych praojców tymi dobrymi demonami stawali się
właśnie przodkowie rodowi, którzy przy okazji swego powrotu na doczesny świat
czasem zatrzymywali się w rodzinnych stronach na dłużej, decydując się
wspomagać swój ród w codziennych obowiązkach. Żeby zapewnić sobie takiego
pomocnika, domownicy zbierali się w kręgu i składali ofiary w formie strawy… Warto
spróbować zrobić taki rytuał …;-)
Ważnym elementem obchodów święta
przodków była jałmużna dawana wędrownym żebrakom nieprzypadkowo zwanymi Dziadami.
Dopatrywano się w nich medium, z pomocą, którego można
nawiązać kontakt z tamtym światem. Czasem wierzono nawet, że to sami przodkowie
pod postacią żebraków nawiedzali swoje
domostwa. Z tego powodu w okolicach świąt nędzarzom powszechnie okazywano
hojność, obsypywano ich datkami z jadła (nędzarze otrzymywali w darze ulubione
potrawy zmarłych z danej rodziny) bądź innych dóbr materialnych.
Piękne i malownicze są wierzenia
Słowian prawda? Magiczne było same przygotowania do święta Dziadów i
oczekiwanie na przyjście gości z tamtego świata. Dla dawnych Słowian, ale i
innych pogan świat nadnaturalny nie był szczególna zagadką, ponieważ z nim obcowali
nie tylko od święta.Dziś niestety kupujemy znicze i sprzątamy groby i modlimy się,
aby za żadne skarby nikt nas nie odwiedził. Boimy się tego, co nieznane. Dziwne
prawda? A może warto byłoby rozejrzeć
się wokół a nóż znajdziemy odpowiedzi, których często szukamy…
Czasy się zmieniły raczej nie
możemy już zapalić ognisk na rozstajnych drogach, bo gdybyśmy to zrobili to
straż pożarna natychmiast by przyjechała do jego gaszenia, ale możemy małe
znicze zawsze zostawić na rozstajach pod krzyżem lub kapliczką.To, że jest tam
chrześcijańska symbolika nikomu nie powinno przeszkadzać rozdroże należy do
wszystkich bogów a jeśli przeszkadza można poszukać innych rozstaj dróg nie na
wszystkich postawiono chrześcijańskie symbole. Przypominam, że rozstajne drogi są
tam gdzie, co najmniej dwie drogi przecinają się, czyli na skrzyżowaniach…
Można też dać mały datek osobie, która nas o
to prosi, zapalić świece w domu a nie tylko na cmentarzu, zostawić trochę
jedzenia na stole w kuchni lub innym pomieszczeniu oraz zrobić dynie halloweenową
lub inny lampion i postawić na balkonie lub w ogrodzie.
A dla tych odważniejszych pozostają rytuały i przywołanie swoich przodków a nuż zyskacie przyjaciela i pomocnika pomagającego Wam w trudach życia. Jak widzicie nie jest to trudne wystarczy tylko chcieć. Kto, więc może, niech pomoże w tym szczególnym czasie błąkającym się na rozdrożach duszom. Kiedyś i my będziemy jednymi z nich…
A dla tych odważniejszych pozostają rytuały i przywołanie swoich przodków a nuż zyskacie przyjaciela i pomocnika pomagającego Wam w trudach życia. Jak widzicie nie jest to trudne wystarczy tylko chcieć. Kto, więc może, niech pomoże w tym szczególnym czasie błąkającym się na rozdrożach duszom. Kiedyś i my będziemy jednymi z nich…
Źródła;